9 sprawdzonych sposobów jak wkurzyć przewodnika
26 sierpnia 20209 sprawdzonych sposobów jak wkurzyć przewodnika czyli z jakimi sytuacjami spotykam się na co dzień. Już kiedyś pisałam o grzeszkach turystów. Na wycieczkach są turyści i “turyści”. Kto pracował w turystyce, albo ogólnie z ludźmi, ten wie na czym polega subtelna różnica. Przede wszystkim trzeba pamiętać, że absolutnie nie wrzucamy wszystkich do jednego worka. Jedni są mili, uprzejmi i przyjacielscy. Natomiast inni wiecznie niezadowoleni, w pretensjach, z fochami. Ponadto często są też głośni i aroganccy. A także roszczeniowi, bardzo roszczeniowi. W takich sytuacjach przewodnik ma ochotę odwrócić się na pięcie i odejść. A Ty turysto radź sobie sam.
9 sprawdzonych sposobów jak wkurzyć przewodnika
Olej rezerwacje
Na początek najczęstsze i najbardziej wkurzające zachowanie czyli olewanie rezerwacji. Zamów wycieczkę i “zapomnij” ją odwołać. Jak zrobisz taki manewr w szczycie sezonu masz 100% gwarancji, że wywołasz żywą reakcję przewodnika. Natomiast jeśli jesteś spokojnym człowiekiem i nie nie przepadasz za emocjami to wyłącz telefon. Nie odbieraj, nie odpisuj na sms-y. Po co masz się tłumaczyć.
Spóźnij się
Ale tak konkretnie i z przytupem. Jeśli umówiłeś się na 11:00 przyjedź najwcześniej na 17:00. Albo o innej równie abstrakcyjnej godzinie. Pamiętaj też, że Twoje spóźnienie musi być jakoś umotywowane. Najlepiej jeśli nie są to tak banalne powody jak wypadek na autostradzie czy problemy za samochodem. Lepszy efekt wywoła fraza “zrobiliśmy sobie przerwę w Macu”, “troszkę zagapiliśmy się podczas zakupów w galerii”, “zaspaliśmy”.
Zmień godzinę
Sposób podobny do poprzedniego, tylko w drugą stronę. Jeśli zamówiłeś wycieczkę na 12:00 to koniecznie zadzwoń punkt 9:00 do przewodnika i radośnie oznajmij “jesteśmy”. Droga była super, zero korków, zero przerw na toaletę, więc jesteśmy i możemy zwiedzać już teraz. Koniecznie, ale to koniecznie wyraź zdziwienie, dlaczego przewodnik nie czeka na parkingu hmm..
Zamów nierealny program
Zamów wycieczkę dwugodzinną (najtańszą opcję) i wrzuć do programu co tylko się da. Najlepiej calutką Drogę Królewską ze wszystkim wstępami. Możesz też popuścić wodze fantazji i dopchnąć Kazimierz albo kopiec Kościuszki. Jeśli masz słabą kondycję zamów wycieczkę całodzienną. Nie przyjmuj argumentów, że się nie da tego wykonać. Wiesz przecież lepiej. Na koniec wyraź żal, że tego czy tamtego nie zobaczyłeś.
Bądź alfą i omegą
Jeśli byłeś już raz w Krakowie to jesteś ekspertem od tego miasta. Wiesz wszystko lepiej niż Twój przewodnik, więc ochoczo przerywasz narrację, wpadasz w słowo, dopowiadasz. Niekiedy mówisz to samo co przewodnik, tylko innymi słowami, ale czerpiesz z tego ogromną satysfakcję. W katedrze wawelskiej czekasz z niecierpliwością na otwarcie ołtarza Wita Stwosza, a na Rynku Głównym wyrażasz zdziwienie, że “Zygmunt” nie dzwoni. Co prawda reszta grupy spogląda na Ciebie z niesmakiem, a nawet coś mruczy nieprzychylnego pod nosem, ale robią to z zawiści. Ewidentnie.
Kto pyta, nie błądzi
Pytaj. Pytaj jak najwięcej. Zacznij od jakichś ogółów typu, jaką restaurację polecam przewodnik lub gdzie warto pójść na lody. Potem przejdź do konkretów. Co prawda nie pamiętasz przed jakim zabytkiem teraz stoicie, ale koniecznie zapytaj kto go budował, kiedy i o której, a także jaka wtedy była pogoda. Na koniec zapytaj przewodnika czy wie, o czym myślałeś w autokarze i jakie lody lubi Twoja babcia.
Dziel i rządź
Kochany, płacisz to wymagasz. Poczuj się jak rockefeller, miej te wymagania. Kręć nosem, narzekaj, szukaj dziury w całym. Zażądaj zmiany programu wycieczki, otwarcia zamkniętego muzeum, przeniesienia Sukiennic w inne miejsce, trąbienia hejnału nie o pełnej godzinie, a na przykład kwadrans po nieparzystej. Komentuj pod drodze na bieżąco co Ci się nie podoba. Na koniec oświadcz, że pogoda była do kitu i chcesz rabat. Rabat to jest to!
Targuj się
Co prawda nie jesteś na arabskim bazarze i pewnie znasz te realia tylko z Internetu, ale co szkodzi spróbować? Zapytaj, a właściwie zażądaj zniżki. Najlepiej jak na początku krzykiem wyrazisz swoje oburzenie “dlaczego tak drogo?!” Wyjaśnienie, że firma, VAT, podatki pomiń wyniosłym milczeniem. Zażądaj zniżki, bo a) podróżujesz z dziećmi b) masz “horom curke” c) jest pandemia. Ten ostatni podpunkt to moja ulubiona wymówka. Najlepiej, gdyby przewodnik dopłacił Ci za to, że go wybierzesz.
Zwiedzaj “na sępa”
Tani i bardzo przyjemny sposób zwiedzania, który ponadto doprowadzi do szewskiej pasji nie tyle przewodnika, co grupę, której nie jesteś członkiem. Podłącz się cichaczem do innej grupy i słuchaj uważnie, chłoń wiadomości, bo są ZA DARMO. Jeśli słabo słyszysz to przepchnij się, niech Ci jakieś zawalidrogi nie zasłaniają nie-Twojego przewodnika. Daj się zauważyć, że jesteś! Zadawaj pytania, domagaj się uwagi przewodnika. Na grzeczną uwagę, że możesz zapłacić i dołączyć do grupy strzel foszka i oddal się z honorem. Przecież w restauracjach też wyżerasz innym gościom jedzenie z talerza i jest ok, czyż nie?
Wiecie, że spotkałam takich turystów! Na szczęście oni stanowią malutki procent bardzo fajnej większości, ale istnieją. Nie są jak yeti, niestety.