Tradycje karnawałowe Krakowa
19 lutego 2020Tradycje karnawałowe Krakowa sięgają jeszcze średniowiecza. Niestety wiele z tych barwnych i ciekawych zwyczajów zostało obecnie zapomnianych. Ograniczamy karnawał do zjedzenia pączka w Tłusty Czwartek oraz wyjścia do klubu na ostatki. Natomiast przez stulecia zapusty czyli karnawał były najbardziej ożywionym okresem życia towarzyskiego. Odbywały się wówczas śluby, polowania, uczty, maskarady, a także słynne na całą okolicę kuligi. Dziś o większości zwyczajów możemy tylko poczytać lub posłuchać w czasie wycieczek po Krakowie.
Tradycje karnawałowe Krakowa
Przede wszystkim karnawał był czasem, który przygotowywał do Wielkiego Postu. Oprócz hulanek i zabaw, odbywały się uczty i biesiady. Ludzie przygotowywali najróżniejsze smakołyki, słodkości, potrawy mięsne, które były pożegnaniem obfitych, zapustnych dni.
Bale
Największe i najsłynniejsze bale wyprawiała arystokracja. Kostiumowe, często ze ściśle wyznaczonymi rolami do odegrania, albo maskami, które dodawały tajemniczości. Ponadto maski były znakomitymi atrybutami flirtu, bardzo często z osobami spoza swojej sfery społecznej. Kupiec, szewc, krawiec, mieszczanin lub szlachcic hulali tak samo okryci maską. W XIX wieku bale kostiumowe przeżywały swój rozkwit. Uczestnicy przebierali się za postacie historyczne lub bohaterów powieści, wszystko zależało od pomysłowości organizatorów. O wszystkich szczegółach balu donosiła ówczesna prasa, podając dokładną liczbę uczestników, kostiumy, potrawy, a także wpadki czyli skandale towarzyskie.
Na balach o północy spożywano kolację na ciepło, składającą się z kilku dań, natomiast rano serwowano filiżanki z bulionem i gorące przekąski. Za czasem większą popularność zyskały bufety z zakąskami, na których pojawiały się m.in homary, kotlety cielęce, mus z zająca, pasztety, ryby w majonezie oraz likiery i wódki. Toasty wznoszono szampanem.
Babski comber
Natomiast krakowski babski comber miał wyjątkowy, bo lokalny charakter. Przede wszystkim mieszkańcy Krakowa twierdzili, że nazwa comber miała wywodzić się od nazwiska okrutnego wójta (w innej wersji burmistrza), który szczególnie gnębił przekupki. Kiedy umarł, a odszedł z tego świata dokładnie w Tłusty Czwartek, w całym Krakowie zapanowała wielka radość.
Na pamiątkę wyzwolenia się od rządów okrutnika krakowskie przekupki spotykały się na rogu Karmelickiej i Garbarskiej. Zamiast kosztownych sukien zakładały siermiężne wory, a we włosy wplatały wióry, które miały udawać loki. Tak pozując na wielkie damy z towarzystwa kierowały się na Rynek Główny. Niosły ze sobą pokraczną kukłę ze słomy (combra), która wyobrażała szkaradnego mężczyznę hojnie obdarzonego przez naturę. Po drodze kobiety raczyły się bimbrem, co przekładało się na wyborny humor i ochotę do zabawy. Na Rynku przekupki roznosiły kukłę na strzępy, a następnie zaczepiały mężczyzn namawiając ich do wspólnego tańca i zabawy. Od hulanek panowie mogli się wykupić pieniędzmi albo pocałunkami.
Babski comber po raz pierwszy opisano w 1600 roku. Wieści o zabawie sięgały poza granice Krakowa, aż na dwór królewski w Warszawie. Zwyczaj przetrwał do końca Rzeczypospolitej Krakowskiej, kiedy w 1846 roku policja austriacka zakazała obchodów.
Ścinanie Mięsopusta
Innym, bardzo ciekawym zwyczajem praktykowanym do końca wieku XIX było tzw. ścinanie Mięsopusta. W ostatni wtorek karnawału mieszkańcy dokonywali publicznej egzekucji Mięsopusta czyli słomianej kukły. Był on symbolem okresu zapustnego, a także zimy. Najpierw włóczono kukłę po Rynku i ulicach, a następnie ścinano lub rozrywano na strzępy. Zniszczenie symbolu zimy miało przyśpieszyć nadejście wiosny.
Natomiast po “egzekucji” kontynuowano zabawę karnawałową w karczmach. Równo o północy do karczmy wchodził stróż nocny, który gwizdkiem oznajmiał, że wybiła godzina dwunasta. Muzyka milkła, tańce przerywano, a karnawał odchodził w zapomnienie.
Potrawy karnawałowe
Miało być tłusto i bogato. Należało wcześniej zaopatrzyć spiżarnię oraz piwniczkę. Oczywiście wszyscy jedli i pili na tyle, na ile pozwalały ich możliwości. Podawano przede wszystkim półmiski mięsa, różne szynki, kiełbasy, zrazy, kapustę ze skwarkami, słoninę. Wielką popularnością cieszył się bigos. Zwłaszcza tradycyjny – z różnymi kawałkami mięsa, suszonymi śliwkami oraz winem. Do tego różne ciasta, słodycze, a także wino lub bimber.
W Tłusty Czwartek raczono się potrawami smażonymi na głębokim tłuszczu, a więc racuchami, blinami, pampuchami, a także pączkami i chrustem (faworkami). Co ciekawe pierwsze pączki były serwowane na słono, nadziewano je słoniną lub boczkiem. Natomiast słodkie pączki pojawiły się w Krakowie dopiero w XVI wieku. Dopiero w XVIII wieku zaczęto używać drożdży, dzięki którym pączki stały się miękkie i lekkie. Wcześniej przypominały kule armatnie, którymi można było guza nabić. Pączki zaczęto nadziewać konfiturą, migdałami, ale także czekoladą lub adwokatem. Do dziś wierzymy, że zjedzenie minimum jednego pączka w Tłusty Czwartek zapewni szczęście i powodzenie.